Światła słonecznego nie można zjeść, wypić, ani przyjąć z powietrza. Istnieją dwie drogi, którymi może ono dostać się do organizmu – poprzez skórę oraz przez oczy. I każdy z tych kanałów ma dobroczynny wpływ na nas, pod warunkiem, że są to umiarkowane porcje. Nic dobrego nas nie spotka jeśli spojrzymy prosto w słońce, czy też położymy się na plaży na kilka godzin bez zastosowania kremu z filtrem UV.
Nasza skóra jest niezwykle złożonym organem. W jednym cm3 tej tkanki znajduje się 1 metr naczyń krwionośnych, 4 metry włókien nerwowych i dużo innych ciekawych elementów. Kiedy wystawiamy na słońce kawałek naszej skóry, wtedy ono zaczyna oddziaływać na te elementy. Zachodzą wtedy dwa rodzaje reakcji: synteza oraz rozkład, czyli tworzenie albo rozbijanie substancji chemicznych.
Inną drogą jaką światło słoneczne dociera do wnętrza naszego organizmu są oczy. Nieco ponad 20 lat temu odkryto, że oprócz komórek odpowiedzialnych za widzenie (pręcików i czopków) w siatkówce oka znajdują się jeszcze inne fotoreceptory, które odpowiadają za informowanie mózgu czy jest dzień, czy też noc. Znajduje się w nich Melanopsyna, czyli pigment, który reaguje na światło słoneczne i przesyła odpowiedni impuls nerwowy.